czwartek, 7 maja 2015

Rozdział pierwszy. Dziewczynka

Dziękuję za wszystkie komentarze. Nie spodziewałam się, że tak dużo osób odwiedzi mój blog:)
I chcę jeszcze podziękować !Ala! za nominację. Teraz niestety nie mam czasu odpowiadać na pytania.



   Wstałam rano uśmiechnięta. Nie dlatego, że dziś do szkoły mam na dziewiątą. Nie. Za tydzień zaczynają się ferie. Wreszcie odpoczynek. Dwa tygodnie bez szkoły!
   Włączyłam muzykę, wzięłam do ręki szczotkę do włosów i udawałam, że to mikrofon. Śpiewałam tak głośno, że obudziłam tatę.
- Alice, ty nie masz nic innego do roboty?!- krzyczał z dołu.
Zaśmiałam się cicho i poszłam do kuchni.
    Mój tata nazywa się Jack Greentea (błagam, bez komentarza), a jego imię w ogóle do niego nie pasuje. Jack wydaje mi się z potężnym mężczyzną, który morduje wszystkich wzrokiem. A tata? Jest dosyć niski i szczupły, ma blond czuprynę, a gdzieniegdzie pasmo siwych włosów i zielone oczy. Ciemniejsze od moich. No i jest najwspanialszym człowiekiem na świcie. Wychowuje mnie sam, ale mi to nie przeszkadza. Kiedy mam problem zawszę idę do niego. Kocham go.
- Wybacz, ale nie mogłam się powstrzymać. Gdzie jest Iris?- powiedziałam robiąc sobie kanapki do szkoły.
Jak na zawołanie przybiegł czarny doberman. Może i to jest agresywna rasa psów, ale Iris jest nadopiekuńcza. Naprawdę. Patrzy się groźnie na moich przyjaciół, jakby myślała, że mnie zaraz zamordują. Śledzi mnie wzrokiem, kiedy idę do szkoły. I zawsze jest przy mnie.
- Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie. Przyjechać po ciebie?- pokręciłam głową. Dziś zapowiadał się świetny dzień, miałam ochotę przejść się te półtorej kilometra. Zjadłam płatki z mlekiem i pobiegłam do swojego pokoju się przebrać.
   Przez chwilę łaziłam w tą i z powrotem nie wiedząc w co się ubrać. W końcu wybrałam czarne rurki i białą bluzę z kapturem. Spojrzałam na zegarek i się przeraziłam. Ósma trzydzieści! Sprintem pobiegłam do łazienki i przyjrzałam się w lustrze.
   Większość osób mówi, że mam egzotyczną urodę. W zupełności się z nimi zgadzam. Kruczoczarne włosy często związuję w koński ogon. Tata twierdzi, że odziedziczyłam je po mamie wraz z bladą cerą. Nigdy nie mogę się opalić. Moje jasnozielone oczy zawsze się błyszczą, nawet wtedy, kiedy jestem smutna. Aha, bym zapomniała o czarnym tatuażu umieszczonym po prawej stronie mojej szyi i kończącym się na ramieniu. Nigdy nie mogłam zrozumieć co oznaczają te wzory, ale czuję, że to jakaś historia, opowieść. Nieznana nikomu.



    - Alice!!- obróciłam się zdziwiona. Maszerowała za mną Nina moja najlepsza przyjaciółka. Skrzywiłam się widząc jak przebiega przez ulicę i prawie wpada pod samochód.
- Oszalałaś?! Chcesz się zabić?- wyściskała mnie porządnie i się zaśmiała. Od rana miałam złe przeczucia. Doskonale wiedziałam, że coś się złego stanie. Nie chciałam o tym myśleć.
- Mamy sprawdzian z matmy. Mogę nawet teraz umrzeć- zrobiło mi się niedobrze. Nie powinna tak myśleć, nie wie jak to jest oglądać czyjąś śmierć...
   Zaraz, zaraz. O czym ona mówi?
- Co? Sprawdzian z matmy?
- No co ty, zapomniałaś?- westchnęłam głośno. Przez kilkanaście dni nie mogę się wyspać. Śnią mi się jakieś poczwary, stworzenia, które chcą mnie zabić. Potem przez resztę nocy siedzę z telefonem i boję się każdego najcichszego dźwięku.
- Dobra nie ważne- spojrzałam na plac zabaw. Cały świat zwolnił.
Widziałam ją.
Nie...
Miała może z siedem lat, dwie kitki, szeroki i uroczy uśmiech. I czarny tatuaż. Na szyi.
   Przez chwilę myślałam, że upadnę i nie wstanę. Jest taka młoda, nie może ona... Zacisnęłam szczęki, zakręciło mi się w głowie. Czułam się, jakbym była gdzieś indziej, ja i ona...
- Alice, Alice, zachowujesz się szczerze mówiąc jak pedofil. Patrzysz się jakoś dziwnie na te dzieci- zamrugałam parę razy i wyrwałam się z transu.
- Ccco?- Nina pokręciła głową. Przez resztę drogi ciągle gadała, a ja się nie odzywałam. Ona umrze.


   - Alice, może gdzieś wyskoczymy?
- Ile razy pajacu mam powtarzać, że nie?- warknęłam. No dobra, Sam jest wysoki, dobrze zbudowany, brunet... I doszczętnie pusty. Często dochodzę do wniosku, że tylko ja jeszcze myślę w tym więzieniu.
    Siedziałam przed gabinetem matematyki i w ręku trzymałam książkę. Próbowałam się czegoś nauczyć. Nie rozumiem tej nauczycielki. Pisać sprawdzian przed wolnym? No dobra, większość profesorów tak robi.
    Usłyszałam dzwonek i pobladłam. Przez Sama prawnie nic się nie nauczyłam. Wstałam i podeszła do mnie Nina. Też nie była zadowolona. W głowie ciągle powtarzałam sobie niezbędny wzór. Gdy go zapomnę, to będzie po mnie.
   Jakoś dwie minuty później zjawiła się nauczycielka, a ja coraz bardziej się niecierpliwiłam. No szybciej, no!
    Wbiegłam do klasy, wyjęłam kartkę na obliczenia i długopis. Jednak ta kobieta mnie nie lubi...
- Zaczekajcie, zapiszcie sobie jeszcze temat. Zapomniałam wam wczoraj podyktować. Przygotowanie do sprawdzianu- zrobiłam jak kazała.
- Jaki temat?- spytał się Sam. Jaki on jest głupi...
- Przygotowanie do sprawdzianu...
- To podpunkt?- zawołał Gabe.
- Temat. Słuchaj uważniej.
- Pani, jaki temat..?
- Przygotowanie do sprawdzianu, do cholery!- wrzasnęłam całkowicie zdenerwowana. Zdziwili się moją reakcją. Pani rozdała nam sprawdziany, a ja w tym czasie już wszystko zapomniałam. Nie było mowy o ściąganiu. Na koniec z tego przedmiotu miałam pięć, a Nina trzy, chociaż próbowałam jej pomóc. Zrobiłam tyle, ile wiedziałam i oddałam kartkę. Spojrzałam przez okno. Przełknęłam głośno ślinę i zakręciło mi się w głowie. Znów przeczucia. Zmrużyłam oczy. Po chodniku szła kobieta i dziewczynka.
Ta dziewczynka.
Zobaczyła kota po drugiej stronie ulicy.
Wszystkie moje mięśnie się naprężyły. Czułam jak moje serce gwałtownie przyspiesza.
To była zaledwie sekunda. Tylko sekunda.
Histeryczny krzyk matki. Pisk opon. Roztrzaskane szkoło na milion kawałków. I okropny huk. A ja? Nawet nie mrugnęłam. Wszyscy uczniowie podeszli do okna. Jedni płakali, drudzy nic nie mówili, a jeszcze inni chodzili w tą i z powrotem. Wydawało się, że tylko ja jestem tu spokojna i opanowana. Dziewczyna, która siedzi na samym końcu klasy.
Która nie ma problemów.
Ja jestem w tym wszystkim gruntem.
Spakowałam się i wyszłam. Nauczycielka była zbyt roztrzęsiona, aby zorientować się, że zniknęłam.



   Od razu skierowałam się w  stronę domu. Rzuciłam wszystko w kąt i mimo, że była dopiero godzina pierwsza, poszłam i nalałam sobie dużo wody do wanny. Chciałam przez chwilę nic nie myśleć. Wymazać z pamięci krew i puste oczy dziewczyny. To jest okropne.
   Ubrałam się w czyste ubrania, jakbym bała się, że tamte zostały skażone. Przez chwilę tylko patrzyłam się przed siebie i nic nie mówiłam. A po chwili rozwalałam wszystkie rzeczy. Nigdy nie czułam takiej wściekłości. Musiałam coś rozwalić. Nawet nie zauważyłam, że przez dobre kilka minut płaczę. Może bym coś zniszczyła, ale poczułam jak ktoś szarpie mnie do tyłu. Odwróciłam się. Iris patrzyła się na mnie swoimi mądrymi oczami i jakby próbowała powiedzieć, że to nic nie pomoże. Trzymała w pysku skrawek mojej bluzy.
- Kimkolwiek jesteś masz to zabrać! Słyszysz?! Nie chcę tego widzieć, dlaczego ja?- szeptałam i usiadłam w kącie. Siedem miliardów. Na świecie jest prawie siedem miliardów ludzi i to ja muszę widzieć bliskich śmierci.



Mam nadzieję, że nie zrobiłam żadnego błędu. Ze mną jest różnie. Rozdziały będą dłuższe, ale akurat ten jest króciutki:) Wszystkie osoby, które u mnie czytają i zareklamowały się, obiecuję, że zajrzę na Wasze blogi. Akurat teraz nie mam czasu...
Pozdrawiam:)

17 komentarzy:

  1. Chyba śmignął mi gdzieś brak przecinka, ale nawet jeśli, to mi nie przeszkadzało. :)
    Cudownie. <3 Pozostaje mi czekać na ciąg dalszy! (Wybacz, nie potrafię się rozpisywać :<) Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie sie zapowiada ;) szkoda że tak krótko ;( a kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwaga techniczna: przy dialogach także tworzy się akapity.
    Uwielbiam takie nazwiska :3 U mnie bohaterka jednego shota nazywała się Goodluck ;)

    "No i jest najwspanialszym człowiekiem na świcie. " - wiem, literówka, ale jakie zdanie tworzy :D
    "Kiedy mam problem [,] zawszę idę do niego. " - te wplecione [,] oznacza, że w tym miejscu powinien być przecinek.
    "powiedziałam [,] robiąc sobie kanapki do szkoły."
    Jest "ten kilometr", więc odmiana powinna wyglądać tak: "przejść się te półtora kilometra".
    " - Alice!!- obróciłam się zdziwiona." - początkowa półpauza jest dobrze, natomias po wykrzyknieniu także powinna być, dialog powinien więc wyglądać tak: "- Alice!! - obróciłam się zdziwiona." . Mam nadzieję, że dostrzegasz, co mam na myśli.
    "Maszerowała za mną Nina [,] moja najlepsza przyjaciółka. Skrzywiłam się [,] widząc jak przebiega przez ulicę i prawie wpada pod samochód."
    W dialogach, jeśli robimy coś, nie używając do tego gardła, zapisujemy to z wielkiej litery po kropce i półpauzie. Przykład poprawnego zapisu: "- Oszalałaś?! Chcesz się zabić? - Wyściskała mnie porządnie i się zaśmiała."
    Nie mam ochoty wypisywać więcej błędów, choć pewnie jakieś znajdę. Proponuję jako koleżanka po fachy znaleźć dla siebie betę ;) Albo zgłosić się do "prawie bety", którą jestem ja :D

    Te sny Alice są przerażające, a jednocześnie strasznie intrygujące. Z pewnością mają coś wspólnego z jej mocą. Takie małe przekleństwo posiadania daru.
    Z nie każdą śmiercią możemy się pogodzić, ta dotykająca małe dzieci boli najbardziej. Bo czymże te dzieci zawiniły?
    Szkoła nie jest taka zła ;)
    O kurde. Dobry opis tego wypadku. Ale co w tej chwili czuje Alice? Wiedziała, co się wydarzy, jako jedyna wiedziała. Przecież to ją może psychicznie wykończyć.
    Pytanie: w jakim kraju dzieje się akcja?

    Na świecie jest już ponad siedem miliardów od roku 2012.

    Jak na pierwszy rozdział nie ma źle ;) Jest już pierwsza scena ukazania mocy Alice, z którą dziewczyna sobie nie radzi. Jestem ciekawa, jak to się potoczy dalej. Postaci są, ale niezbyt mocno zarysowane, na to przyjdzie czas w przyszłości.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Musze Ci powiedzieć, ze Twoje opowiadanie wciąga! :)
    Moja imienniczka Alice ma naprawdę nieprzyjemne... jakby to nazwać? Moce? Niech bedzie. To musiałoby być straszne, widzieć, kto umrze.
    Co do błędów, widziałam jakąś literówkę i braki przecinków, ale w małych ilościach, także mi to nie przeszkadza. ;)
    Ogólnie zastanawiam się, jaka bedzie fabuła, bo taka większa akcja zacznie się pewnie troszkę pózniej.
    W każdym razie, jeszcze raz powiadam: świetne! :D
    Życzę potopu weny i czasu,
    !Ala!
    PS Jesli znajdziesz jakiś moment, zapraszam do mnie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówisz, ze to twój pierwszy blog... i jestem pod wrażeniem spójności tego wszystkiego i pióra. Zapewne wiesz, jak wyglądają blogi początkujących blogoerek ;)
    Akcja się rozkręca, jestem ciekawa co dalej wymyślisz. Nie mogę jeszcze zbyt wiele powiedzieć. Napewno jeszcze tu zajrzę.
    Zapraszam do siebie:
    we-are-a-broken-people.blogspot.com
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nominowałam Cię do LBA. Więcej info tutaj:
    http://igraniezesmiercia.blogspot.nl/p/blog-page.html
    Pozdrawiam
    Igrająca ze Śmiercią

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początek powiem, że o wiele wygodniejszy sposób na komentarze, jest "komentarz osadzony w wątku" można to zmienić w ustawieniach - posty i komentarze.
    Uważam, że jest lepiej , bo czytelnik ma też tekst przed sobą i może się do niego dobrze odnieść.
    W każdym razie. Skoro piszesz w narracji 3os, to przede wszystkim przedstawiamy więcej uczuć i myśli bohaterki. Sposób pisania ma wyrażać jej charakter, pokazywać jaka jest. Dla początkujących (jakoś nie sadzę byś miała dużo doświadczenia, ale to nie szkodzi, każdy się kiedyś uczy) dać głównej bohaterce własny charakter, żeby myślała tak jak ty, a dopiero potem (gdy będziesz mieć więcej wprawy) spróbować eksperymentować.
    Kiedy piszemy w czasie przeszłym wszystkie zdania określające zdarzenie także musi być w czasie przeszłym
    "Wstałam rano uśmiechnięta. Nie dlatego, że dziś do szkoły mam na dziewiątą." - lepiej byłoby dać w drugim zdaniu "tego dnia miałam na dziewiątą..."
    "- Co? Sprawdzian z matmy? (to jest tekst Alice)
    - No co ty, zapomniałaś?- westchnęłam głośno. (a to tekst przyjaciółki)" jednak z kontekstu
    "-westchnęłam" sugeruje, że ponownie mówi Alice a to nieprawda. Zwracaj na to uwagę.
    Wystarczy to zmienić graficznie.
    "- No co ty, zapomniałaś?
    Westchnęłam głośno."
    Pomysł nadal bardzo mi się podoba, jednak odradzałabym, by wszyscy ginęli w wypadku na pasach.
    Musisz jeszcze pracować nad sobą, bo idea opowiadania jest ciekawa.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej!
    Bardzo mi się podobało, Twoje opowiadanie wciąga już od pierwszego rozdziału. A ta moc bohaterki, to musi być straszne, nie chciałabym być na jej miejscu... Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
    Pozdrawiam i weny życzę :**
    Juliet
    PS. W wolnej chwili zapraszam do mnie, pojawiła się ważna informacja

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakiś czas temu zostawiłaś u mnie informację o swoim blogu. Mogłam wpaść dopiero teraz, ponieważ musiałam poogarniać wszystko z każdej strony. Przepraszam, że to tak długo trwało. No ale jestem w końcu i stwierdzam, że zostaję na dłużej! ^-^
    Jeszcze nie czytałam na żadnym blogu takiej historii, dlatego też umiejętności Alice bardzo mnie zaciekawiły. Choć z drugiej strony musi to być dla niej prawdziwym ciężarem, dała to odczuć. Nie jest fajnie tak widzieć i znać, że dana osoba niedługo umrze. Mimo to myślę, że to się może jej kiedyś przydać, będzie mogła to wykorzystać, tylko nie mam pojęcia, w jakich okolicznościach, ale liczę na to, że wkrótce coś takiego się zdarzy ;)
    Oprócz tego Alice jest zwyczajną dziewczyną i żyje niemal tak, jak inni, za co ją podziwiam, bo ja bym chyba tak nie umiała :D
    Sam mnie rozwalił. Skąd ja to znam, gość, który się przyczepia, truje ci banię i za żadne skarby nie chce się odczepić :') Chyba większość z nas miała mieć okazję takiego pasożyta.
    Nie dziwię się rozdrażnieniu Alice przez cały dzień, w końcu zobaczyła coś strasznego, co potem rzeczywiście się zdarzyło, w dodatku na jej oczach. Kompletnie nie wiem, jak można wytłumaczyć tę jej umiejętność.
    No i na koniec, Iris. Niby tylko pies, a jednak coś ma w sobie. Jeszcze te słowa Alice na koniec. Wydaje mi się, że Iris wie o tym, co się dzieje, ale czy ma w tym jakiś udział? Hmm...
    No nic, kochana, czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział, pozdrawiam cię i życzę mnóstwa weny! Zapraszam też do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Super pomysł: dziewczyna, która wie kto umrze. Weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo fajne. Miałaś wspaniały pomysł z tym widzeniem kto umrze. Mam pytanie: Czy pomysł wziął się z tego, że widziałaś czyjąś śmierć? Możesz mi odpowiedzieć u mnie: izabella-dwaswiaty.blogspot.com/ Serdeczne Cię zapraszam i z niecierpliwością czekam na dalsze losy Alice.
    Ps. Gratuluję również tak wielu konentarzy. Ja mam już 15 rozdział, a komentarzy o wiele mniej niż ty.

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj,
    Prolog przeczytałam wczoraj. Szczerze nie spotkałam jeszcze takiego opowiadania i powiem ci, że całkiem zgrabnie udaje ci się prowadzić bloga. Ogółem fajnie piszesz. Czyta się bardzo przyjemnie. A sama historia momentami przyprawia o bół głowy i mdłości. Przerażające jest to, jaki ona posiada dar. Jestem ciekawa dalszego ciągu.

    Mam także swój blog z historiami, na razie głownie fantasy,ale także o innej tematyce. Teraz aktualnie wrzucam opowiadanie o magii i szkole czarodziejek i przyjaźni. Zapraszam, tam też znajdziesz szczegółowy opis, na pisanieff.blog.pl
    Pozdrawiam Irma.

    OdpowiedzUsuń
  13. To jest naprawdę niezwykłe!
    Najbardziej podoba mi się, jak opisujesz główną bohaterkę. Bo nieważne ile tatuaży i śmierci już widziała i tak to przeżywa wewnątrz siebie. Do czegoś takiego nie można się przyzwyczaić, można po prostu spróbować z tym żyć i Ty to świetnie ukazałaś u swojej bohaterki!
    Początek był fajowski, a gdy szukała Irys, to myślałam, że to jej siostra, przyjaciółka albo kotka... o psie nawet nie pomyślałam, więc byłam całkowicie zaskoczona. Jack. Ja słysząc to imię, mam zawsze przed oczami Jacka Mroza i od teraz (z powodu opisu wyglądu ojca Alice) uwielbiam jej tatę! Po prostu jestem fanką numer jeden! :D
    Ten Sam był dziwny... ale po prostu chichrałam się pod nosem, bo rozmowa na temat tematu lekcji była taka... autentyczna! No i przezabawna!
    To takie smutne... mam na myśli tą dziewczynkę, która poleciała za kotem. Sama mam czteroletnią siostrę i nie raz zawału przez nią dostałam, bo takie dzieci nigdy się nie patrzą, gdzie idą i co robią. Moja siostra nawet pęknięte szkło zbierała...
    Mimo swojego tragizmu, dość pięknie opisałaś tą scenę, chociaż wzbudziła ona we mnie mieszane uczucia. Zaczynając od smutku, niedowierzania a skończywszy na zaskoczeniu całą sytuacją, która działa się w klasie.
    Moim zdaniem rozdział był niesamowity, efektywny, wspaniały, fantastyczny i oczywiście apollinski :)
    Życzę morza weny, góry pomysłów i mnóstwa czasu wolnego!
    Bussis! :3
    PS. Jest możliwość bycia informowanym o nowych rozdziałach?

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejku, to jest straszne. Wiedzieć, kto umrze. Ta biedna, mała dziewczynka nie wiedziała, że pogłaskanie kotka kosztuje ją życie! :'( Twoje opowiadanie naprawdę wciąga, czekam na nn!
    Pusheen

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem co napisać tak mnie zwaliłaś z nóg! W dobrym sensie! :)
    Ciesze się, że znalazłam tego bloga!
    Biedna dziewczyna to naprawdę mogło ją skrzywić psychicznie! Widzieć czyjąś śmierć... biedactwo!

    To ja już przejdę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale ze mnie głupek. Przeczytałam prolog i myślałam, że nie ma jeszcze kolejnych rozdziałów. No widać każdy ma prawo do błędy. Ten rozdział przeczytam gdy wrócę do domku :)

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hahaha, dobra jest :D Mnie się najczęściej zdarza śpiewać pod prysznicem, ale bywa, że ze szczotki też robię mikrofon xd
    Nie wiem czy to zamierzone, ale na Twoim miejscu dopracowałabym bardziej szczegóły opisu, jak np. „Skrzywiłam się widząc jak przebiega przez ulicę i prawie wpada pod samochód.” – w ogóle jakoś tego nie odczułam. Bardziej rozbudowane zdanie mogłoby sprawić, że oczami wyobraźni zobaczyłabym jak faktycznie prawie wpada pod samochód, żebym mogła się wystraszyć jak bohaterka. Przyjmuję, że jeżeli autor używa narracji pierwszoosobowej to pragnie, żeby czytelnicy bardziej utożsamiali się z głównym bohaterem, w tym przypadku Alice – chcę bardziej wczuwać się w to, co przeżywa :)
    Wiadomo, że nie wolno też przesadzać w drugą stronę, ale masz ogromny potencjał i świetny pomysł na wspaniałą historię. Jestem pewna, że to wyśrodkujesz i będzie perfekcyjnie! :)
    „- Dobra nie ważne” – nieważne ;)
    Chyba już to wcześniej zauważyłam, ale nie przywiązałam do tego wagi. Czasem mieszasz czas przeszły z teraźniejszym :P „ Przez chwilę myślałam, że upadnę i nie wstanę. Jest taka młoda, nie może ona...”
    Przy temacie szczerze się zaśmiałam :D
    Biedna dziewczyna, taki dar to przekleństwo.
    Nie mogę się doczekać, jak to wszystko się potoczy :)

    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń